Pielęgnacja ciała bez kosmetyków

Dzisiaj przychodzę do Was z moimi sposobami na pielęgnację. Nie są to kosmetyki, lecz inne metody, dzięki którym możemy zadbać o swoje ciało i swoją cerę, ale nie tylko, ponieważ kilka z tych metod jest również bardzo korzystnych dla naszego umysłu. Zapraszam!

Krem z filtrem przeciwsłonecznym

Wbrew powszechnej opinii, należy zabezpieczać się przed słońcem cały rok, nawet zimą, nawet w pochmurne dni. Promieniowanie UV dzieli się na promieniowanie UVA i UVB. Promieniowa UVA jest obecne przez cały rok, przenika przez chmury i szkło. Promieniowanie to jest odpowiedzialne za starzenie się skóry oraz (tak jak promieniowanie UVB) może doprowadzić do nowotworu skóry. Dlatego tak ważne jest stosowanie filtra przez cały rok. Najlepiej minimum SPF20. Moim zdaniem stosowanie filtra, to najlepsze co można zrobić dla swojej skóry i jest to bardziej skuteczne niż kremy przeciwzmarszczkowe. Warto używać kremów z filtrami fizycznymi, a nie chemicznymi, ponieważ filtry chemiczne niszczą środowisko i w niektórych regionach są już zakazane. Ja używam tego kremu i bardzo go polecam.

Brak makijażu

Tutaj również uważam, że jest to bardziej skuteczny sposób na ładną cerę niż specjalistyczne kremy. Naturalna kolorówka nie psuje tak cery, ale jednak warto sobie czasami odpuścić i dać cerze się zregenerować.

Szczotka do masażu ciała

Szczotka do ciała (np. taka) to alternatywa zero waste dla peelingu. Ma mnóstwo zalet, takich jak pobudzenie krążenia, usunięcie martwego naskórka czy nawet działania relaksacyjne.

Zimny prysznic

Również świetny sposób na pobudzenie krążenia, bardziej jędrną skórę i (przynajmniej dla mnie) na ćwiczenie silnej woli. Uczucie przed i w trakcie straszne, po – cudowne (trochę tak jak z ćwiczeniami). Więcej informacji i świetny poradnik jak zacząć, znajdziecie tutaj.

Roller do masażu twarzy

Roller ma działanie przeciwzmarszczkowe oraz poprawiające krążenie, jednak dla mnie jego największą zaletą jest jego działanie relaksujące. Ja posiadam roller z różowego kwarcu.

Relaks

Według mnie, na dobrą pielęgnację składają się: zdrowe odżywanie, sen i relaks. Stres i napięcie ma na nas bardzo negatywny wpływ, a co za tym idzie, ma negatywny wpływ na wygląd naszej cery. W tym poście możecie znaleźć nawyki dla lepszego samopoczucia i zniwelowania stresu, a ja szczególnie wyróżnię jogę i medytację.

Przede wszystkim, należy dbać o swoje zdrowie psychiczne i podstawowe potrzeby. Jeśli w tej kategorii wszystko będzie dobrze, to ciało również weźmie przykład :).

Pielęgnacja bez kosmetyków
*niezwiązany z postem zachód słońca, bo czemu nie

Dlaczego warto przejść na weganizm?

W ciągu ostatniego roku wiele razy zmieniłam swoje życie, ale największą zmianą jaką zrobiłam i z której jestem najbardziej dumna jest przejście na wegetarianizm. W tym poście przedstawię powody, dla który warto przejść na weganizm, bo sama jestem w trakcie tej transformacji. Teraz ograniczam nabiał, ale w ciągu kilku miesięcy chcę całkowicie przejść na weganizm.

Zanim przejdziemy do powodów chcę zaznaczyć kilka rzeczy.

Nie chcę nikogo obrazić tym postem. Nie mówię też, że każdy powinien momentalnie przejść na weganizm, bo prawdopodobnie to by nie wyszło. Warto zacząć od wegetarianizmu i stopniowo uczyć się i odkrywać, że można jeść wegańsko i wcale nie jest to aż tak trudne. Zaznaczę też, że ten post tyczy się ludzi z szeroko rozumianego „Zachodu”, czyli krajów rozwiniętych.

Najpierw zacznę od tego, dlaczego większość ludzi nie jest weganami. Przede wszystkim dużym czynnikiem jest tutaj kultura. W wielu rozwiniętych krajach chrześcijaństwo i tradycja są na pierwszym miejscu. Nie zastanawiamy się nad tym, że mamy teraz inne warunki niż sto lat temu. Nie zastanawiamy się czemu coś robimy. Jest tradycja, wszyscy tak robią, więc my też musimy. Kolejny powód to, który też był powodem, dla którego ja nie byłam wegetarianką przez tak długi czas było to, że po prostu chowałam głowę w piasek. Wiedziałam o wszystkim co się dzieje w tym przemyśle, wiedziałam, że skoro kocham zwierzęta, to nie powinnam ich jeść. Mimo tego to robiłam. Tak samo miałam z fast fashion i pewnie wiele ludzi dalej tak ma (efekt ten w psychologii nazywany jest efektem strusia). W tym przypadku jedyne (aż tyle) co musimy zrobić to odważyć się spojrzeć prawdzie w twarz.

Wkleję tu również bardzo dobry cytat z jednego artykułu na ten temat (link na dole): Odpowiedź na pytanie o to, dlaczego czyjaś rezygnacja z jedzenia mięsa budzi tyle nienawiści w niektórych społecznościach, wydaje się już oczywista. Niektóre osoby muszą doznawać silnych konfliktów wewnętrznych, kiedy widzą innych/inne podejmujących decyzje etyczne spójne z ich światopoglądem (skoro kocham zwierzęta i jestem dobrym człowiekiem, to nie powinnam/nie powinienem ich jeść), na które sami/same nie są jeszcze gotowi/gotowe. Projektowanie własnego konfliktu na innych i walka z nimi wydaje się prostym i szybkim sposobem na ulgę, ale w dłuższej perspektywie to dyskusja nad wpływem diety na życie nasze i przyszłych pokoleń mogłaby okazać się bardziej efektywna.

Przejdźmy teraz do powodów, dla których warto przejść na weganizm:

Zdrowie

Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że odkąd nie jem mięsa, to czuję się znacznie lepiej. Nie jestem tak ospała jak wcześniej, rzadziej boli mnie brzuch czy mam problemy jelitowo-żołądkowe, mam więcej energii i ogólnie czuję się lepiej. Na pewno wiele czynników się do tego przyczyniło, ale myślę, że nie jedzenie mięsa i życie zgodnie ze swoimi zasadami moralnymi mocno się do tego przyczyniło.

Pomijając moje doświadczenie, jedzenie mięsa jest powiązane z wieloma chorobami sercowymi, z cukrzycą oraz z kilkoma rodzajami raka (np. rakiem jelita grubego).

W dodatku Amerykańskie i Brytyjskie Stowarzyszenie Dietetyczne stwierdziło, że „właściwie zaplanowane diety wegetariańskie oraz wegańskie są zdrowe i pożywne dla dorosłych, niemowląt, dzieci i młodzieży oraz sprzyjają zapobieganiu i leczeniu chorób przewlekłych, w tym chorób serca, nowotworów, otyłości i cukrzycy”. To oznacza, że wszystkie potrzebne witaminy, minerały itp. (też białko) zapewnia nam dieta wegańska! Ja suplementuję witaminę B12 i witaminę D, aczkolwiek tych witamin jest również mało w diecie uwzględniającej produkty odzwierzęce.

Możliwość

Mamy możliwość przejścia na weganizm. W niektórych krajach nie jest to możliwe, natomiast u nas i na Zachodzie jest to zdecydowanie możliwe. Prócz ogromnego wyboru warzyw, mamy rośliny strączkowe, ogromny wybór ryżów, makaronów, kasz, mamy superfoods, wegańskie jogurty, a nawet wegańskie burgery i inne zamienniki. Da się jeść wegańsko. Da się najeść. Da się mieć zróżnicowane dania. Wystarczy chcieć. W Internecie jest mnóstwo przepisów, jest też mnóstwo książek kucharskich typowo wegańskich.

Ekologia

Mówią, że nie można być prośrodowiskowcem, ekologiem i jeść mięso. Zgadzam się z tym całkowicie. Zanim przeszłam na wegetarianizm próbowałam to wypchnąć ze swojej głowy, ale to prawda. Dlaczego? ¼ globalnych emisji CO2 spowodowana jest szeroko rozumianym jedzeniem. A w tej ¼ 58% pochodzi z produktów zwierzęcych i odzwierzęcych. Produkcja 1 kg wołowiny to ok. 27 kg emisji CO2, wieprzowiny 12, a drobiu 7. Statystycznie Polak zostawia mięsny ślad węglowy wielkości 748 kg CO2. A nasz łączny, narodowy ślad węglowy to 28,4 mln ton CO2, czyli prawie ¾ tego, co rocznie emituje elektrownia Bełchatów. Do tego patrząc od strony środowiskowej możemy spojrzeć na powierzchnię uprawną. Jej 70% zajmuje hodowla zwierząt i uprawa potrzebnej im paszy. Co ciekawe, mięso stanowi 30% spożywanego przez nas białka i tylko 17% kalorii. Także poza tym, że jest to nie ekologiczne, to do tego jest nieefektywne ekonomicznie.

Zwierzęta

Czyli najważniejszy powód- żywe istoty.

Nie będę tłumaczyć Wam tego, że nie powinniśmy uważać się za istoty lepsze od zwierząt. Ani tego, że pies nie jest lepszy od świni. Ani tego, ile emocji mają krowy i jak bardzo się przywiązują. Albo jak cierpią młode oddzielane od matek, jak żyją krowy sztucznie zapładniane, świnie w klatkach ich wielkości lub jak się czują małe kurczaczki zabijane na potrzeby przemysłu jajek. Zamiast tego zadam Wam pytania: czy zjedlibyście psa? W niektórych krajach to normalne i to tradycja. Czy kot jest mniej inteligentny od świni? Czy spojrzelibyście w oczy tym zwierzętom i je zabili? Albo nawet kazali komuś zabić na Waszych oczach? Czy zjedzenie rano smacznego bekonu jest warte czyjegoś życia? Czy jest jakiś powód, dla którego nie chcecie patrzeć na filmiki zabijanych zwierząt lub ich warunków w fermach przemysłowych? Czy jakikolwiek sposób zabijania jest etyczny i moralny, jeśli jest niepotrzebny? Czy jakby ktoś bił i katował psa to byście zareagowali? A królika? A świnkę?

Wiem, że wiele z Was pewnie nie chce odpowiedzieć na te pytania. Dlaczego? To proste. Wstydzimy się. Wiemy, że to niemoralne i nienormalne. Trzeba mieć odwagę, żeby to przyznać i żeby zmienić swoje życie, ale obiecuję Wam, że to się opłaca- Wasze sumienie w końcu będzie mogło odetchnąć.

Jeżeli nie jesteście przekonani to obejrzycie któryś z filmików na tym kanale: https://www.youtube.com/channel/UCVRrGAcUc7cblUzOhI1KfFg lub jak chcecie być bardziej przekonani, to obejrzyjcie konto organizacji Otwartych Klatek na Instagramie lub Facebooku albo wyszukajcie na youtube jak wyglądają takie fermy przemysłowe, jak trzymane są zwierzęta i jak są zabijane. Ja nie oglądałam. To, że nie chciałam na to patrzeć jest kolejnym powodem, dla którego nie jem mięsa. Pamiętajcie też, że każda, indywidualna decyzja ma znaczenie. Popyt tworzy podaż, nie na odwrót. Każda osoba jedząca mięso przyczynia się do śmierci żywej istoty, która czuje i cierpi. Jedzenie mięsa to nawyk, a nie potrzeba. Nawyk, za który zwierzęta płacą największą cenę jaka istnieje- cenę swojego życia.

Źródła:

https://www.health.harvard.edu/staying-healthy/harvard-researchers-red-meat-consumption-tied-to-early-death

Jak zmotywować się do aktywności fizycznej i jak ćwiczyć

Pewnie wiele z Was miało tak, że chciało ćwiczyć, chodzić na siłkę, basen lub po prostu zacząć się więcej ruszać, ale nie mogło się zmotywować. Miałam tak przez wiele lat i dopiero od 10 miesięcy ćwiczę regularnie, wcześniej 4 razy w tygodniu, a teraz 5.

Niestety, nie podam Wam żadnego cudownego i łatwego sposobu jak się zmotywować. Nigdy nie przychodzi to łatwo i tak naprawdę jedynym lekiem jest wytrwałość.

Najpierw trzeba znaleźć powód, dla którego chce się ćwiczyć. Myślę, że każdy powinien uprawiać jakiś sport, a głównym powodem powinno być zdrowie. W naszym siedzącym trybie życia ruch jest naprawdę istotny i bez niego możemy źle skończyć na tzw. „starość”. A zatem powód już mamy.

Kolejny krok to określenie co chcemy robić. To, że jest fala trendów na jogę, fitness, szermierkę, pole dance czy cokolwiek innego nie oznacza, że jest to dla nas. Fajnie popróbować, zobaczyć co może być tym czymś dla nas. Dla mnie to był fitness, ale w domu, nie na siłowni, bo tam nie czułam się komfortowo i joga, ale dopiero po zajęciach z ludźmi, którzy pokazali mi co i jak. Oczywiście, może też być tak, że chcemy osiągnąć konkretne efekty- dlatego ja właśnie wybrałam zwykłe ćwiczenia, bo wiedziałam co chce osiągnąć. Chociaż nie było to z początku coś co bardzo lubiłam, to już zaraz po ćwiczeniach czułam się bardzo dobrze i wiedziałam, że w końcu będzie lepiej i trzeba się chwilę „przemęczyć”.

Ostatni etap to ta wspomniana wcześniej wytrwałość, czyli klucz do sukcesu. Jeśli np. chodzisz na taniec i go uwielbiasz, to nie trzeba aż tyle motywacji. Ale jeśli to co robisz (np. tak jak ja ćwiczysz w domu), to na początku nigdy nie jest przyjemnie. Może być nawet okropnie! Dlatego tutaj potrzebna jest wytrwałość, cierpliwość i samozaparcie. Musisz wiedzieć dlaczego to robisz i wiedzieć, że efektów nie będzie po tygodniu, może ich nawet nie być po miesiącu.

Sama miałam taki przypadek, że ćwiczyłam praktycznie pół roku i nie czułam, nie widziałam żadnych zmian. Ale one tam były. Miałam ochotę zdrowiej się odżywiać, nie pić, nie palić i w końcu to zrobiłam. Ćwiczenia na pewno tutaj się do tego przyczyniły. Mam wrażenie, że często tak jest czy to przy ćwiczeniach czy np. nauce języków, że jest się w momencie, w którym nie widzi się żadnego postępu. Co jest najciekawsze, wtedy ten postęp jest tuż za rogiem. Dlatego nie powinno się wtedy rezygnować. Bo efekty są zawsze, po prostu czasami czeka się na nie dłużej.

Właśnie po tym okresie wątpliwości zaczęłam być bardziej wytrzymała, mniej męczyłam się przy ćwiczeniach i chyba w końcu je polubiłam (po 7/8 miesiącach!). Polubiłam je do tego stopnia, że zaczęłam ćwiczyć więcej, zaczęłam też chodzić na trening do fizjoterapeutki raz na 2 tygodnie, zaczęłam jeść białko (wegańskie) i teraz naprawdę, jak nie ćwiczę w weekendy (wtedy robię przerwę) to jest mi aż gorzej. Także to chyba moje nowe uzależnienie, podejrzewam, że najzdrowsze do tej pory :).

Wszystko brzmi dość strasznie, że polubiłam to po tylu miesiącach. Nie do końca jednak tak jest, bo chodzi mi raczej o to, że te pierwsze miesiące mi się zwyczajnie nie chciało i szybko się męczyłam, ale po ćwiczeniach czułam się o wiele lepiej. Do tego ćwiczyłam jogę, co lubiłam zawsze, więc trochę przyjemności było :).

The point is… wytrwałość i nie poddawanie się to najważniejsze lekcje z tej części posta.

Teraz od praktycznej strony powiem ile ćwiczyłam i jak to wszystko wyglądało.

Pierwsze miesiące ćwiczyłam maks. 20 minut 4 dni w tygodniu. Brzmi jak mało, ale to są ćwiczenia przy których człowiek poci się po 5 minutach. Dopiero od kilku tygodni ćwiczę 5 razy w tygodniu po 40-50 minut, do tego trening 60 min. raz na 2 tygodnie i 3 razy w tygodniu joga (10-30 minut). Podlinkuję od razu moje playlisty na youtube, do których ćwiczę:

Full body workout: https://www.youtube.com/playlist?list=PLjBUVO4jXMKuTMFyIHvquvdrIM9Xbxtnc

Booty workout: https://www.youtube.com/playlist?list=PLjBUVO4jXMKv93rMci9ejlY7yACCbJI8j

ABS workout: https://www.youtube.com/playlist?list=PLjBUVO4jXMKsc7X3rhVbMxK0clF22mVAe

Arms workout: https://www.youtube.com/playlist?list=PLjBUVO4jXMKuk4VJfox7K5YnCRCYzmPDe

Legs workout: https://www.youtube.com/playlist?list=PLjBUVO4jXMKs9traIo2iMUo_7SodMWuHR

Arms+ABS workout: https://www.youtube.com/playlist?list=PLjBUVO4jXMKuXz57QRiUncLhv-VHWsbUq

ABS+ Booty workout: https://www.youtube.com/playlist?list=PLjBUVO4jXMKvjLMBbTZKmJ_vU7nYS32JL

Trochę tych filmików jest, bo po tylu miesiącach te same mogą się naprawdę znudzić. Dobierałam je różnie, teraz mniej więcej codziennie ćwiczę różne partie ciała z naciskiem na jedną konkretną (np. brzuch) w dany dzień.

Jeśli chodzi o jogę to jak na razie ćwiczę tylko z Gosią Mostowską na youtube.

Dodam jeszcze, że od kilku miesięcy mam obciążniki na kostki, bo wiele ćwiczeń robiłam już zupełnie bez wysiłku. Staram się je zakładać tylko przy ćwiczeniach na pośladki, a nie pośladki i nogi, bo moje uda mają tendencję do szybkiego nabierania masy mięśniowej. Do tego mam małe ciężarki, który wykorzystuje do różnorakich ćwiczeń. Oczywiście mam też matę do ćwiczeń, ale nie będę polecać, bo kupiłam ją wiedząc mało o matach i troszkę się rozpada. Przy zakupie nowej na pewno zrobię duży research na ten temat.

Pamiętajcie też, że jeśli chcecie mieć efekty to przede wszystkich ważne jest odżywianie. Paczka chipsów dziennie i ćwiczenia nie sprawią, że będziecie mieć super figurę. Można oczywiście sobie pozwolić, ale ważne żeby ok. 80/90% tego co jecie w danym dniu było zdrowe i pożywne (warzywa, owoce, strączki, orzechy itp.). Można brać dodatkowo białko dla lepszych efektów i o tym zrobię osobny post. Picie wody również jest suuuper ważne, minimum te 2 litry dziennie koniecznie.

Jeśli chcecie motywować się w trakcie miesięcy ćwiczeń, to polecam robić sobie zdjęcia co jakiś czas. U mnie między 3/4 miesiącami widać efekty i wiem, że będą coraz lepsze, także to na pewno jest duży motywator :).

Tak się rozpisałam, że na dzisiaj kończę ten post. Jeśli macie pytania, śmiało piszcie w komentarzach. I pamiętajcie: przede wszystkim wytrwałość!

Dodam jeszcze jeden cytat usłyszany na jednym z filmików, bardzo odpowiedni do tego jak powinny wyglądać ćwiczenia: „If it doesn’t challenge you, it doesn’t change you”.

5 nawyków, które warto sobie wyrobić

Poniżej przedstawię Wam 5 nawyków, które warto sobie wyrobić. Dlaczego warto? Dlatego, że sprawią one, że będziecie bardziej zorganizowani, spokojniejsi, zdrowsi. Jest naprawdę wiele plusów, dlatego zachęcam do korzystania chociaż części z nich. Koniecznie podzielcie się w komentarzach co byście dodali! 🙂

  • Lista to do

Na telefonie, na papierze- jak wolicie. Osobiście polecam aplikację todoist. Zobaczycie, że jak tylko zaczniecie korzystać, to nie będziecie mogli przestać. Możecie zapisać tam listę zakupów, co musicie posprzątać, co wyprać, co podlać, czego się nauczyć, ile razy w tygodniu, ile czasu itd. Bardzo przydatna rzecz, zwłaszcza, że zapamiętywanie tego, co trzeba zrobić jest całkowicie niepotrzebne i tylko zajmuje miejsce w głowie. Zobaczycie- będziecie spokojniejsi.

  • Zdrowe smoothie

Codzienna dawka warzyw, owoców, superfoods, to coś co sprawi, że przyjmiecie dawkę witamin i potrzebnych składników bez wysiłku. Zrobienie tego nie zajmuje to wiele czasu, a daje naprawdę wiele. Do tego jest tańsze i zdrowsze niż to w sklepie ;). Na pewno zrobię post z przepisami na koktajle, które ja robię.

  • Sprzątanie na bieżąco

W moim przypadku jest to sprzątanie mieszkania raz w tygodniu, dwa razy zabrudzonych powierzchni (krany, lustra itp.) i na bieżąco np. blatów po gotowaniu. W ten sposób wasza przestrzeń sprawi, że poczujecie się spokojnie i nic wam nie przeszkodzi w relaksie lub pracy. Czysty dom to czysty umysł :).

  • Określona liczba książek/ stron do przeczytania w określonym czasie

Ustalcie sobie, że chcecie przeczytać jedną książkę tygodniowo lub 100 stron. Tyle, ile dacie radę, ale z odrobiną wysiłku. Ja ustaliłam sobie 250 stron tygodniowo i muszę znajdować czas- w komunikacji miejskiej czy przy śniadaniu- co sprawia, że moja psychika ma się lepiej, niż jakbym w tym czasie scrollowała instagram, do tego nie mówię nawet ile plusów jest czytania większej ilości książek. 🙂

  • Notatnik

Polecam evernote. Tak samo jak z to do, pomoże wam to oczyścić umysł. Zapisujcie tam rzeczy, które nie są do zrobienia teraz, ale w przyszłości. Albo pomysły na prezent dla mamy, książki do przeczytania, wasze wymarzone rzeczy. Cokolwiek.

Do następnego! 🙂