W czasie mojej drogi w stronę bycia bardziej eko, zero waste i minimalistką zrezygnowałam z kupowania wielu rzeczy. Z wielu, mam nadzieję, jeszcze zrezygnuję.
Niestety, jak pewnie każdy kto zaczyna być bardziej świadomy jak nasze działania wpływają na środowisko, uświadomiłam sobie jak wielką szkodę robiłam i jak bardzo moje zakupy i działania były nieświadome czy wręcz głupie. Nie chcę, żeby ktoś z Was, kto zaczyna tą drogę poczuł się tak samo. Zawsze jest czas na zmianę i zawsze jest to lepsze niż uparte brnięcie po starej drodze, tylko dlatego, że wstydzimy się przyznać przed sobą jak niemądrzy byliśmy wcześniej.
- Ubrania z nieetycznych/ nieekologicznych sklepów.
Czyli… głównie H&M i ZARA. Jeśli ktoś teraz spojrzałby do mojej szafy mógłby się nieco zdziwić, że prawdopodobnie 90% jej zawartości jest właśnie z tych sklepów. Ja też jak czasami na nią patrzę to zalewa mnie fala wstydu. Ale jak już mówiłam, nie o to chodzi w minimalizmie, aby wyrzucić to wszystko do kosza i zapomnieć. Wręcz odwrotnie- skoro już to mam, muszę w tym chodzić aż ubrania nie będą dłużej zdatne do użytku- lub aż okaże się, że tak bardzo ich nie lubię, że w nich nie chodziłam w ciągu ostatniego roku. Wtedy ubrania można oddać (np. do przeznaczonych do tego kontenerów) lub sprzedać. Wracając do tematu, od kilku miesięcy moja stopa nie stanęła w tych sklepach, z czego jestem naprawdę dumna, z racji tego, że wcześniej potrafiłam kupować tam kilka rzeczy miesięcznie. Dlaczego te sklepy są tak złe? Możecie dowiedzieć się w poprzednim poście.
- Środki czystości.
Okej, może nie wszystkie, ale wiele zaczęłam robić sama. Będzie na pewno post z przepisami, ale już teraz możecie poszukać w sieci, jest ich naprawdę mnóstwo. Sama robię płyn do szyb, łazienek, mebli, podłóg, uniwersalny. Niektóre dalej kupuję, ale ciągle staram się znaleźć ich zamienniki. Jeśli już kupuję to w ekologicznych drogeria (np. w tej), dlatego, że jest tam wiele bardzo naturalnej “chemii” i do tego nie testują jej na zwierzętach. A propos, polecam aplikację na telefon Happy Rabbit, która wskazuje marki kosmetyków i chemii, które nie testują swoich produktów na zwierzętach.
- Plastikowe butelki.
Można by powiedzieć, że to oczywisty punkt, ale jednak chodząc na uczelnię widzę jak bardzo jeszcze ludziom obcym. Woda w kranie w naszym kraju jest naprawdę zdatna do użytku, do tego można kupić filtr lub butelkę z filtrem i wtedy jest już naprawdę bezpiecznie. Just saying. U mnie do tego dochodzą soki- jeśli potrzebuję jakiegoś, np. do smoothie, to kupuję w szkle. Jest może droższy, ale jednak jest to różnica mało znacząca przy czasie w jakim plastik się rozkłada.
- Kawa na wynos.
Jeśli kupuję, to biorę kubek wielorazowego użytku. Są one do kupienia wszędzie, nawet widziałam ostatnio w Costa Cafe do kupienia za ok. 40 zł. To nie jest duża cena, naprawdę. Jeśli pijesz często kawę na wynos, weź swój kubek i daj dobry przykład. Kubki jednorazowe nie są z papieru, mają w sobie plastik, bo inaczej ten papier by nie wytrzymał takiej temperatury. Tego się nie da recyklingować.
Przykładowy kubek wielorazowego użytku na zdjęciu, razem z moim bardzo śpiącym kotkiem. 🙂
Na dzisiaj tyle, ciąg dalszy na pewno nastąpi. A Wy? Czy nie kupujecie czegoś ze względów ekologicznych/minimalistycznych? Koniecznie dajcie znać 🙂